Słowo „sesja” dla studenta brzmi mniej więcej tak jak „koniec świata” dla reszty ludzkości. Nadciąga nieuchronnie, z każdą chwilą jest bliżej…Wydaje się, że czas pędzi coraz szybciej i już za moment zderzysz się z kompletną katastrofą…
Spokojnie. Tak, sesja się zbliża, ale poradzimy Wam, jak przeżyć ją bez nerwów i większego stresu – po prostu przez nią przejść i szczęśliwie znaleźć się „po drugiej stronie”, a więc przed miłą perspektywą ferii lub wakacji. Rzecz jasna z satysfakcją i dumą ze zdanych egzaminów.
Oczywiście, jeśli to Wasz pierwszy rok, obaw i niepewności jest więcej. Nieznane zawsze bardziej niepokoi, nie macie też jeszcze przygotowanej żadnej „strategii przetrwania”.
Przygotujcie ją więc z nami!
Więc – jak zdać sesję? Zacznijmy od sprawy najbardziej oczywistej, ale i najboleśniejszej. NAUKA – niestety, bez tego czynnika się nie obejdzie. Minimalizujmy jednak straty – to znaczy, uczmy się tak, by zajęło to jak najmniej czasu, a przyniosło jak najlepsze efekty.
Więc – cóż, powtarzana wszędzie i do znudzenia rada: ucz się systematycznie. Tak, wiemy, że to może być nudne, kojarzy się z kujonami, że przecież tu impreza, tam wyjście ze znajomymi, jakaś randka, siłownia, kino…
Ale uwierzcie, warto od czasu do czasu z jakiejś rozrywki zrezygnować, by potem, w czasie sesji, móc sobie na nią bez wyrzutów sumienia pozwolić. W przeciwnym razie zamienimy się w samotnego niedźwiedzia w gawrze. Tylko nam, w przeciwieństwie do niego, nie będzie dane się w niej wyspać.
W takim razie jak naukę zoptymalizować?
Przede wszystkim zróbcie sobie dokładny plan sesji: kiedy jaki egzamin, kiedy zaliczenie, a kiedy ewentualne poprawki. To ważne, by sensownie zaplanować naukę. Jeśli jednego dnia macie proste zaliczenie, a drugiego dwa egzaminy z dużych partii materiału, to nie uczcie się „od egzaminu do egzaminu”, ale do tych większych zacznijcie się przygotowywać wcześniej niż do zwykłego zaliczenia, nawet jeśli ono jest pierwsze. Może też okazać się dobrym pomysłem podejście do terminu zerowego z któregoś z przedmiotów, żeby „rozładować” późniejszą kumulację terminów.
Warto też dowiedzieć się, jak wygląda kwestia poprawek – nie żeby koniecznie się na nie wybierać. Ale dla spokoju ducha przyda się wiedza o tym, jak się przedstawia „plan B”, czyli na przykład jak na terminy poprawek zapatruje się dziekanat, ile razy można do nich podchodzić, czy wykładowca nie wymaga wtedy więcej itd.
Jeśli już mamy wszystko opracowane od strony pragmatycznej (harmonogram powtórek, materiał podzielony na partie pod kątem terminów w sesji), czas na trochę serca i fantazji – czyli dajmy się porwać przynajmniej niektórym dziedzinom wiedzy czy poszczególnym zagadnieniom. Poszukanie takich przyjemnych punktów, sprawiających frajdę, budzących zainteresowanie to nie kwiatek do kożucha, ale coś, co doda Wam zapału i energii.
I jeszcze jedna strategia odnosząca się do nauki. Warto zabrać się do niej w towarzystwie! Tylko uwaga: raczej nie na zasadzie biby, na którą przyjdzie cała grupa i co prawda przyniesie podręczniki, ale będą one służyć tylko jako podstawki pod napoje mniej lub bardziej wyskokowe. Dobra zabawa gwarantowana, podobnie jak opłakane skutki oblania egzaminu.
Znajdźmy więc lepiej wśród uczelnianych znajomych osobę odpowiedzialną, sumienną i zorganizowaną. Brzmi może trochę nudno, ale ktoś taki będzie jak osobisty trener i gdy dopadnie nas lenistwo i spadek motywacji, to nie odpuści i zagoni do nauki. I jeszcze mu potem za ten bat nad sobą podziękujemy! Poza tym uczenie się we dwójkę jest po prostu bardziej efektywne – wyjaśniając sobie nawzajem różne zagadnienia, sami je lepiej przyswajamy.
I tak naprawdę na tym mogłaby się skończyć odpowiedź na pytanie: jak zdać sesję? Bo w rzeczywistości największym problemem jest jej demonizowanie, jakby była sądem ostatecznym – kataklizmem, przed którym nie można uciec ani się obronić.
A przecież to tylko kilka egzaminów, trochę większa ilość wiedzy do opanowania, ale skrojona na ludzką miarę. A wykładowcy to też ludzie (przynajmniej w Lingwistycznej Szkole Wyższej) i są do Was przychylnie nastawieni. Przecież i im zależy, żebyście sobie tę wiedzę przyswoili i egzamin spokojnie zdali (myślicie, że chce im się przychodzić na niekończące się poprawki? ;)). Wiedzą, że dodatkowe stresowanie Was i straszenie utrudni Wam to wszystko, więc ograniczają się do jasnego przedstawienia wymagań i sprawdzenia, jak sobie z nimi poradziliście.
Popatrzcie na to w ten sposób, przysiądźcie trochę nad podręcznikami, a poradzicie sobie śpiewająco!